poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 5

*z perspektywy Mary*
Żółta taksówka zatrzymała się pod jednym z najlepszych klubów w Las Vegas. Wysiadłyśmy, lekko stawiając nogę o asfalt.
- Łaaał. Niezła miejscówka. - powiedziała zachwycona Patricia. Mnie to jakoś nie zachwycało. Wyglądało to jagby jakaś impreza dla miejscowych snobów z dużą kasą. Przypatrywałam się wejściu. Przed wejściem stał masywny mężczyzna w ciemnych okularach  wpyszczając pełnoletnie osoby.
- No choooć - złapała mnie za rękę Angie. Pokazałyśmy męzczyżnie nasze vipowskie wejściówki i weszłyśmy do środka.
- Eeeej, nie miałyśmy poczekać na chłopaków ? - zapytałam dziewczyn które na naszym miejscu dla vipów i przyglądały się z góry tańczącym ludziom. Większość była już pijana, chociaż była już dopiero 23. Poruszali się  dziwnym krokiem, wymachując przy tym rękoma.
- Trudno. Chyba się nie obrażą nie ? Pójdę po drinki - Powiedziała Patricia i podeszła do baru z różnymi napojami procentowymi.
- Jak tam z Lou ? - Zapytałam narzucając temat do rozmowy.
- Co? Nic nie ma. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - powiedziałąm do mnie przegryzając warge na widok wysokiego szatyna z dołu który się na nią zapatrzył.
-Ahaaa okej. - odpowiedziałam nierozumiejąc trochę tej sytuacji.
-No, a co tam u Zayn'a? Dalej jesteście ' przyjaciółmi ' ? - zapytała nawet na mnie nie patrząc tylko robiąc ' seksowne miny ' o ile tak można je nazwać do chłopaka z dołu.
- E, no chyba a co miałoby być niby ? - zapytałam nierozumiejąc skąd ona może wiedzieć o moich uczuciach jakich darze Zayna? Patricia to raczej, ale Angie ? Ostatnio dziwnie się zachowuje. Jagbyśmy jej wogóle nie znały. Bajeruje Louisa, a robi słodkie minki do wszystkich chłopaków. Nie rozumiałam tego, zresztą dużo rzeczy niedawno nie pojmowałam.
- Oj, nie udawaj mała. Da się zauważyć, przynajmniej ja to widze. Zayn jest chyba ślepy. Nieodwzajemniona miłość, ojoj. Weź się w garść. Harry od dłuższego czasu ciągle zabiega o twoje względy. Może czas ruszyć naprzód ? - powiedziała patrząc na mnie z litością i pewną rodzaju satysfakcją. Czemu ona jest taka oschła ? Przecież nic jej nie zrobiłam. Postanowiłam nie reagować.Z dość niezręcznej sytuacji wyrwała mnie Patricia przynosząc drinki.
- No jestem. Uff, kolejka była duża ale jakoś się przepchałam. O czym rozmawiałyście ?  - powiedziała Patie z uśmiechem na twarzy.
- em, no..
- O nowej  lini lakierów tej firmy co nam ostatnio pokazywałaś. Śliczne są. - powiedziała improwizując Angie.
- A no! Wiem, pokazać wam ? Mam katalog tych lakierów .. - powiedziała Patricia uśmiechając się. Wyjeła ten katalog i pokazywała coś tam. Tylko przytakiwałam, nie słuchałam jej. Rozmyślałam nad tym co powiedziała mi przed chwilą Angie. Może czas wziąść sprawy w swoje ręce? Zayn mnie nie chce. To boli, ale nie mogę ciągle stać w martwym punkcie. Czas ruszyć naprzód. Akurat do klubu weszli chłopcy. Ubrani w lużne koszulki i rurki. Zayn  i Hazz mieli airmaxy, zaś  liam i lou założyli vansy. Rozejrzeli się po sali szukając nas. Weszli na góre do nas i się przywitaliśmy. Wszyscy zajeli swoje miejsca. Liam poszedł po alkohol dla chłopaków. Sam przecież nie mógł wypić ani łyka.
- Noo to jak tam? Co robiłyście dzisiaj? - zapytał Lou. Patrząc jak Angie mruga do jednego z chłopaków siedzących za nami. Lou chyba wiedział co się dzieje, ale mimo nie chciał zakończyć tego związku.
- Harry zatańczysz ? - podeszłam do chłopaka i cicho powiedziałam łapiąc go za ręke i idąc na parkiet, nie czekając aż się zgodzi.
- Jassne ! - wykrzyknął. Staliśmy na parkiecie wtuleni w siebie. Akurat leciała wolna piosenka. Czas wziąć się za siebie. - pomyślałam.
*Z perspektywy Patrici *
Zbierałam się powoli.  Za 30 minut  Niall ma rehabilitacje i obiecałam że przyjdę. Ubrałam płaszcz, wzięłam torebkę, i powoli szłam w stronę tylnego wyjścia. Przy barze siedział Zayn i pił jedno piwo za drugim. Dziwne, nigdy się tak nie zachowywał. Przyglądał się jakiejś parze na parkiecie, nie wnikałam kto to był. Wyszłam przez tylnie wyjście i udałam się do auta. Wychodząc tym wyjściem nie ma zbyt dużo paparazzi. Kiedy już zgrabnie weszłam na siedzenie kierowcy, odpaliłam silnik i ruszyłam w kierunku miejsca gdzie odbywała się rehabilitacja Nialla.
* 35 minut póżeniej *
Zaklełam się w duchu. Przez te głupie korki się spóźniłam. Weszłam pośpiesznie do budynku, i szukałam miejsca rehabilitacji. Gdy już doszłam, widziałam jak Niall próbuje stanąć. Niekontrolowanie zaczełam płakać. Wyjełam z kieszeni chusteczki i otarłam łzy. Miałam iśc w jego kierunku, gdy podeszła do mnie młoda blondynka, na oko może 2 lata starsza. Była zgrabna, chuda, ładna.
- Dzień Dobry. Pani do Nialla ?
- Tak, jestem jego dziewczyną.
- O! Niall dużo o pani mówił. Nie poddaję  się to silny chłopak. - powiedziała przyglądając mi się.
- Tak, wiem. A jest szansa że będzie chodził ?. - zapytałam z łzami w oczach.
- Nie możemy jeszcze nic powiedzieć. Ale napewno duża szansa jest. Jest silny i nie poddaję się bez walki. Potrzebuję wsparcia, a pani właśnie nim jest. Miejmy nadzieję że wszystko pójdzie dobrze.
- Dobrze, dziękuje. - podziękowałam i udałam się w stronę Nialla który siedział na wózku. Ten widok łamał moje serce na kawałki.
- Hej słońce, jak się masz ? Przepraszam korki były i .. -   powiedziałam  troche podenerwowana.
- Nic się nie stało. - powiedział troskliwie całując mnie.
- Wiesz, że jesteś silny ? - zapytałam go. Oczy mi się szkliły od łez, ale powstrzymywałam atak płaczu.
-  Bez ciebie nie dałbym sobie rady kotuś - powiedział patrząc do mnie. Przytuliłam go.
- Karmią cię tu dobrze ? Przyniosłam coś dla ciebie .. - Zapytałam wyjmując torbę jedzenia z Nandos.
- Niee musiałaś.
- Ale chciałam. - powiedziałam z uśmiechem.
- A jak tam u reszty ?
- Dobrze.. chyba - powiedziałam zmieszana.
- Co to znaczy chyba ? - zapytał wpatrując się we mnie.
- No nie wiem.. Angie wykorzystuje Louisa, przystawia się do innych chłopaków, Zayn się zachlał przy barze, Mary gdzieś poszła z Harrym..
- Ehh,  my nie mamy takich problemów. - powiedział wpatrując się we mnie całując namiętnie.
- Dobra, to zabieramy się za jedzenie  - powiedział uradowany Niall.
Przyglądałam mu się jeszcze chwile, a później  zajadałam się panierowanymi skrzydełkami.
* z perspektywy Liama *
Tańczyłem z Danielle na parkiecie, gdy zobaczyłem jak pijany Zayn  leży głową na barze. Znalazłem resztę ekipy. Louis i Harry szli z pijanym Zaynem do wyjścia. Gdy nagle zawołała Mary.
- Eeej, nie możemy normalnie wyjść, przecież będzie tam pełno paparazzi.
- No tak, ale w tylnim też jest pełno ich. - powiedziała Danielle.
- Skąd oni się wzieli ? - zapytał zszokowany Harry.
- Nie wiem, ktoś musiał dać im znak - odpowiedziałem zmieszany.
- Ja ich tu przyprowadziłam. - powiedziała tak bez niczego Angie.
- Co ?! Czemu ? Z resztą nie ważne. Zayn zaraz zaliczy zgon, więc choćmy. Pogadamy w domu. - odpowiedziałem wkurzony. Wyszliśmy  przed klub gdzie czekali na nas paparazii powiadomieni przez Angie.   Wsiedliśmy do limuzyny. Troche to trwało bo Zayn odmawiał posłuszeństwa.
- Kurwa, stary co ci odwaliło ? - zapytał wkurzony Harry Zayn'a.
- Halllo stary. Ej! - krzyczał.
- Ej, on nie oddycha. - krzyknął Louis.



-------------------------------------------------------------------------------------------------------
No także tego. Wiem że była dłuuuuuuuuuuuuuuuuga przerwa. No ale trudno. Pozzzdrowienia Dla Patki :3

PS. Przepraszam za błędy.